RCL RCL
603
BLOG

Putina droga do demokracji w Rosji

RCL RCL Polityka Obserwuj notkę 22

Ostrzeżenie przed autorytaryzmem

Poniższy kawałek pochodzi z wywiadu, udzielonego przez Putina (wtedy członka "drużyny" Jelcyna) w 1996 roku, zapewne w kontekście ówczesnego wyścigu wyborczego pomiędzy komunistą Ziuganowym a Jelcynem - wtedy szczególnie mocne były ciągoty za poprzednim systemem i mało brakowało, byśmy wybrali post-komunistę na prezydenta - jak zresztą to zrobili Polacy, wybierając Kwaśniewskiego.

 Wywiad jest naturalnie po rosyjsku, ale przytaczam poniżej jego tłumaczenie po polsku. Znający rosyjski (albo po prostu uważnie słuchający "słów kluczowych") potwierdzą, że nie przekręcam.

http://www.youtube.com/watch?v=DvAYV6-ZN0I

Putin:

Jakkolwiek nie jest to smutne i jakkolwiek strasznie to być może zabrzmi, w mojej opinii, w naszym kraju powrót do totalitaryzmu na jakiś okres czasu jest możliwy...    Ale niebezpieczeństwa należy doszukiwać się, albo, należy widzieć niebezpieczeństwo, nie w organach porządkowych, nie w organach bezpieczeństwa, milicji, a nawet nie w wojsku. To niebezpieczeństwo tkwi w mentalności nas samych, mentalności naszego narodu, naszej ludności - w naszej własnej mentalności. 

Nam wszystkim się wydaje - nie ukrywam, mi też tak czasem się wydaje - że jeśli zaprowadzić twardy porządek mocną ręką, to będziemy żyć lepiej, bardziej komfortowo i bardziej bezpiecznie. W rzeczywistości, ten komfort bardzo szybko przeminie, gdyż ta mocna ręka szybko zacznie nas dusić, i natychmiast odczujemy to na sobie i na własnej rodzinie. Tylko w warunkach systemu demokratycznego, kiedy pracownicy organów porządkowych, jakkolwiek byśmy ich nie nazwali - KGB, MWD, NKWD, jakkolwiek - kiedy oni wiedzą, że jutro albo za rok może zmienić się kierownictwo polityczne kraju, rejonu bądź miasta, ich zapytają: "A jak wyście przestrzegali prawo tego kraju, gdzie mieszkacie, i co robiliście z obywatelami, w stosunku do których byliście władzą"...

(pogrubienie moje)

Ten wywiad daje mi pewną nadzieję. Putin, przynajmniej na jakimś etapie swojego życia (jeszcze wcześniejszym niż ten), dobrze rozumiał niebezpieczeństwo koncentracji władzy w jednych rękach, które szybko korumpują się i zaczynają rządzić krajem w interesach własnych. On sam powiadał w swojej książce, jak członkowie KGB oraz inni razwiedczycy, którzy mieszkali lub znali życie w krajach zachodnich, krytykowali w rozmowach między sobą skorumpowany i samolubny aparat władzy ZSRR, który niweczył między innymi i ich pracę.

Owszem, Putin mocno się zmienił. Ale nie poszedł jednak w ślady Łukaszenki i nie dostosował konstytucji do własnego nieprzerwanego rządzenia. Zachowuje pewne pozory. I jak na razie, sądzę, że w 2024 roku ustąpi sam, bez konieczności przelania krwi. Nie jestem tego pewien, lecz tak mi się na razie wydaje.

 

Rosyjski Piłsudski?


Spekuluję, że Putin, będąc bliżej szczytu i mając lepszy wgląd w sytuację, zobaczył, że obecna Rosja nie może istnieć w warunkach demokracji. Jak mówią nieżyczliwi Rosji, "ten kraj został stworzony przez teror, i utrzymuje się terorem" - jest to przesada, ale coś w tym jest. Przez dłuższy czas rządy w Rosji wyglądały jako mocne centrum i podporządkowane mu prowincje - kiedy ten model zmienił się nagle za czasów Jelcyna, pojawiły się problemy.

Przecież Rosja to nie tylko liberalna Moskwa i Petersburg, gdzie mieszka sporo ludzi o mentalności zachodniej - Rosja to też Kaukaz, gdzie dotychczas trwa życie plemienne ze standartami bliskimi tym z Afganistanu, Rosja to też Daleki Wschód, gdzie ludzie mają pod bokiem przykład Chińczyków, za nic nie mających wartości demokratyczne, Rosja to też głęboka prowincja, gdzie "wujek Wania" troszczy się tylko o to, by bydło miało co jeść zimą i nie obchodzą go nie tylko prawa człowieka oraz inne abstrakcje, lecz również nie obchodzą go problemy jego współobywateli gdzieś tam za tysiące wiorst na południu.

Możliwe, że Rosja, gdyby miała teraz prawdziwie demokratyczne rządy, podzieliłaby się na kilka mniejszych państw. "Co w tym złego" - powiedzą Polacy? Patrząc z pozycji idealistycznych, może i nie byłoby to złe. Ale w praktyce, taki podział przebiegałby raczej według scenariusza jugosłowiańskiego: zapewne znaleźliby się ludzi, którzy z bronią w ręku zechcieliby zatrzymać rozpad kraju, zapewne wybuchłyby (lub odżyły) konflikty na tle etnicznym (nie do rozstrzygnięcia w sytuacji, kiedy Twoja mama jest Tatarką, a ojciec Ukraińcem), polałaby się krew i załamałaby się ledwie wstająca na nogi gospodarka... Po parenastu latach to by się uspokoiło w niestabilnym pokoju, ale przed tym dużo krzywdy obecnym ludziom byłoby zrobiono w imię przyszłej sprawiedliwości.

Dla Polaków, którym powyższy scenariusz grozi co najwyżej pośrednio (lawiną uciekienierów, niestabilnością dostaw gazu czy utratą rynku zbytu), to może nie wyglądałoby tak źle. Ale dla mnie osobiście to oznaczałoby katastrofę życiową całkiem konkretnych ludzi: krewnych, przyjaciół, znajomych, może i mnie samego (choć obecnie nie jestem mocno związany gospodarczo z Rosją). Pod tym względem "sanacja" Putina po chaotycznych latach 1990-ch zdecydowanie wygląda atrakcyjnie.

 

Liberalizacja odgórna i demokracja w 2024?

Powracając do sławetnego roku 2024 (a możliwe, 2018 - kto wie): co się wtedy zmieni? Ano popatrzcie, jak przez dwanaście lat rządów Putina zdolało się wykształcić jako takie obywatelskie społeczeństwo. Owszem, wielu w Rosji dalej gardzi słowem demokracją, gdyż przede wszystkim myli to z ochłokracją i anarchią, ale domagając się uczciwego traktowania siebie, de facto domagają się podmiotowości w polityce. W latach 1990-ch władze były mniej autorytarne, ale "świadomość obywatelska" mas była zdecydowanie mniejsza. Putin miał całkowitą rację w powyższym wywiadzie: sporo ludzi było (i wciąż jest!) gotowych zaakceptować rządy "twardej ręki", byleby tylko gwarantowała bezpieczeństwo.

Pozytywne zmiany w świadomości obywatelskiej, jak uważam, były spowodowane tym, że w życie weszło pokolenie 20-30-latków, które nigdy nie doświadczyło ideologicznego "prania móżgów", jeździ sobie po świecie, komunikuje się z przyjaciółmi w różnych krajach przez internet i stopniowo coraz bardziej się amerykanizuje (w dobrym sensie tego słowa). Przecież takie "salony24" w Rosji zaczęły powstawać jeszcze w latach 2002-2003, kiedy wybuchnął popularnością amerykański LiveJournal, i każdy musiał mieć tam bloga. W 2018, a tym bardziej w 2024 roku te pokolenia już będą miały własnych dzieci i będą jeszcze bardziej "pyskate".

Sądzę, że Putin i spółka zdają sobie sprawę z tego. To, że w odróżnienie od Łukaszenki, nie tłumią tych nastrojów, tylko próbują je jakoś ukierunkować, daje mi pewną nadzieję. Możliwe, że w Rosji nigdy nie będzie takiej demokracji jak, powiedzmy, we Francji - zbyt wieloetniczna i rozległa ona jest, ale pozbycie się samowoli urzędnika wydaje się być jak najbardziej realne. Moim zdaniem, władza sama rozumie konieczność takiego kroku, dlatego próbuje "odgórnie" liberalizować społeczeństwo. Społeczeństwo, które mentalnie dalej chce widzieć we władcy cara, i które jeszcze ma blizny i poparzenia po latach 1990-ch.

 

RCL
O mnie RCL

Staram się być obiektywnym. Chyba mi się udaje, skoro w Rosji mi się zarzuca prozachodniość, a w Polsce prorosyjskość. Narodowość jest dla mnie mało istotna i uważam, że amerykańskie ujęcie narodowości jako obywatelstwa jest o wiele lepsze niż europejskie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka